„Krzyk Persefony”
Joanny Pypłacz to powieść grozy osadzona w realiach XIX-wiecznego
Krakowa. Nad powieścią unosi się klimat półmroku i melancholii.
W zakamarkach szarości skrywa się mroczna siła szukająca dusz,
które ściągnie w odmęty świata Hadesa. W książce ukazano
ścieranie się dwóch sił: pragnienia życia i śmierci. Joanna
Pypłacz wykorzystała mit o Persefonie, greckiej bogini porwanej
przez Hadesa, władcy umarłych, do podziemnego świata i zgrabnie
wplotła w fabułę powieści. Czytelnik nieustannie stoi na krawędzi
odgraniczającej rzeczywistość od metafizyki. Przyjemny dla mnie
nastrój niepokoju wywołującego gęsią skórkę zaliczam na plus.
Muszę jednak
napisać „ale”, bo o ile klimat książki szaro – ponuro –
smętny mi bardzo odpowiadał, to brakowało mi napięcia i uczucia
przerażenia, od którego pociłyby się mi dłonie, a serce waliło.
Oczekiwałabym czegoś ciut mocniejszego od powieści grozy,
chciałabym nakryć się kołdrą i zasłonić oczy. Nic takiego się
nie wydarzyło. Nie mniej jednak książka trzyma poziom, bo autorka
ma lekkie pióro i nasycony półmrokiem styl. Dzięki czemu tak
dobrze czytało mi się tę książkę.
Historia napisana
przez Joannę Pypłacz wpisuje się w XIX - wieczną rzeczywistość.
Młoda kobieta z dobrego domu, Gertruda Lange poślubia przystojnego,
młodego właściciela fabryki porcelany Wincentego Swobodzińskiego.
Pożycie młodej pary nie układa się najlepiej. Mąż okazuje się
oprawcą, a żona niebawem musi się bronić, aby ocalić życie.
Ponieważ rani poważnie męża, trafia do aresztu. Nie wiele znaczy,
że zrobiła to w obronie własnej, bo kobiety nie miały zbyt wiele
praw w tamtych czasach. Żeby uratować ją od więzienia, czy nawet
stryczka adwokat obiera pewną strategię, w wyniku której Gertruda
trafia do szpitala psychiatrycznego. Podoba mi się podjęcie tematu
praw kobiet przez autorkę, bo choć dziś czasy są inne, to wciąż
mniej zarabiamy, a sfeminizowane zawody są lekceważone i wygląda na to, że nadal walczymy ze stereotypami. Kobieta w
XIX wieku była puchem marnym, a w XX wieku, żeby się wyzwolić, nie
pozostało jej nic innego, jak zrzucić suknię i wciągnąć portki.
„Krzyk Persefony”
łączy w sobie bardzo dobry styl, nawiązania do literatury i
sztuki, a także charakteryzuje się mrocznym klimatem gatunku, który
reprezentuje.
tytuł: Krzyk Persefony
autor: Joanna Pypłacz
wydawnictwo: Szara Godzina
stron: 317
Najbardziej przekonał mnie Kraków :)
OdpowiedzUsuńLubie taki klimat książek :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jestem na tak. 😊
OdpowiedzUsuńLubie takie historie. Pomimo "ale" dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo klimatyczna lektura...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Przemawia do mnie ten mroczny klimat. Książka wydaje się być ciekawa, więc dam jej kiedyś szansę. :)
OdpowiedzUsuńIntrygująca książka, choć ja też lubię jak trzyma w napięciu :)
OdpowiedzUsuń