poniedziałek, 25 września 2017

Weekend spędziłam w Malowniczem







Nie przypuszczałam, że zadomowię się w Malowniczem, że Magdalena Kordel uraczy moją czytelniczą duszę wybornymi historiami, że poczuję się tam, jak w domu.




     Powieść Magdaleny Kordel "Wymarzony dom" rozpoczyna się typowo. Rozczarowana swoim związkiem Madeleine porzuca egoistycznego Grzegorza, który jednocześnie jest jej szefem, więc nie widzi innego wyjścia, jak porzucić i pracę tłumaczki francuskiego. Zrozpaczona odwiedza rozsądną i odpowiedzialną Klarę, której zamierza się wyżalić. Nieoczekiwanie zjawia się tam też mama przyjaciółki załamana spontanicznym zakupem domu w górskiej miejscowości. Kobiety raczą się winem i pocieszają nawzajem. A nazajutrz okazuje się, że Madeleine „odkupiła problem” od mamy Klary, czyli rzeczony dom.

 
     Magdalena Kordel w sielski sposób snuje opowieść o przygodach Madeleine w Malowniczem, w którym znajduje się jej nowy nabytek. Tam kobieta poznaje szereg osób, które nie wiadomo kiedy stają się jej bliskie. Ludzie i ich historie są niezwykle ujmujący. Ciepło bijące od bohaterów sprawia, że chciałoby się spotkać ich naprawdę i uczestniczyć w ich życiu.

Ale na życie tych bohaterów kładzie się cień. Tajemnice sprzed lat na nowo zaczynają prześladować Krysię, sąsiadkę Madeleine. A to za sprawą zagubionej Julii, która postanawia wyjaśnić kilka spraw, odszukać odpowiedzi na dręczące ją pytania dotyczące rodziny i zjawia się w miasteczku.Trudnego wyboru będzie musiał dokonać Tymek zauroczony Julią a pośrednio także mający udział w tajemniczej przeszłości kobiet.


     Myślałam, że natknęłam się na kolejną typową powieść obyczajową. Rzeczywiście „Wymarzony dom”, to przede wszystkim książka o życiu, które nigdy nie wiadomo, kiedy zwiedzie na manowce. I dlatego tę powieść warto przeczytać. Magdalena Kordel ma talent do tworzenia postaci, z którymi chce się być. Jest ich w książce sporo, ale ani razu się nie pogubiłam, ani razu nie pomyliłam. A czasem przy większej ilości bohaterów czytelnik gubi się w natłoku ich imion, nazwisk i ról. Tutaj coś takiego się nie zdarza. Każdy ma swoje wyjątkowe miejsce w Malowniczem i każdy może się tu odnaleźć. Napiszę, że wręcz bajeczna aura otacza to miasteczko. Chciałabym, aby w życiu też tak łatwo było podejmować decyzje i działać, pomagać innym. A z tą pomocą różnie bywa... Różnie ludzie na nią reagują. Ale Madeleine idzie gładko i tak zaskarbia sobie uczucie Marcysi i Anki, którą zaniedbują jej opiekunowie. I jakoś tak się dzieje, że choć piętrzą się problemy, udaje jej się pomóc dzieciom.

     A może to w nas jest zbyt wiele wątpliwości, zbyt wiele obaw, które wszystko utrudniają? Takie to refleksje nasuwają mi się po lekturze. A skoro tak, to „Wymarzony dom” wart jest poświęconego mu czasu.







tytuł: Wymarzony dom

autor: Magdalena Kordel

wydane przez: Wydawnictwo Znak

rok wydania: 2017

poniedziałek, 11 września 2017

Uczucie o nadprzyrodzonej sile

      

     

    Krzysztof Koziołek, autor mocnych kryminałów retro, napisał powieść z gatunku Young Adult. „Będę Cię szukał aż Cię odnajdę” jest połączeniem sensacji, kryminału, science-fiction oraz romansu. Czytelnik może zastanawiać się, czy połączenie tylu gatunków wyjdzie na dobre książce. Otóż wyszło na dobre. Napiszę więcej, ta pozycja jest rewelacyjna. Akcja pędzi tu jak wagonik kolejki górskiej, z zawrotną szybkością. Czytelnik nie ma czasu na nudę, musi nadążyć za bohaterami.


      Ale zanim się rozpędzę, zacznę od początku. Główny bohater Wespazjan Cudny (dla przyjaciół Wally) wraca do domu ze szkoły oczekując urodzinowego przyjęcia niespodzianki, lecz zamiast radosnych twarzy zastaje wszechobecny rozgardiasz i ciała brutalnie zamordowanych rodziców. Jako podejrzany trafia w ręce policji. Akcja biegnie przez pewien czas dwutorowo. W sprawie Wallego prywatne śledztwo prowadzi dziennikarz Andrzej Sokół. Robi to na prośbę dyrektora szkoły Wallego, który nie wierzy w jego winę. I jakoś chce pomóc chłopakowi. Szybko okazuje się, że Cudnemu nie pierwszy raz przydarzyła się niesamowita historia. A rok wcześniej zaginęła jego siostra Kesja.

      Na pierwszym planie rzucają się w oczy nieprzeciętni bohaterowie. Wally jedynie sprawia wrażenie zwykłego nastolatka, tymczasem ojciec ćwiczył go w sztukach walki, uczył posługiwać się bronią. Dlaczego to robił? Kim jest Wespazjan Cudny, że po piętach zaczynają mu deptać międzynarodowe służby? Dlaczego zaginęła Kesja, jego siostra? Kim tak naprawdę jest rodzeństwo? Dlaczego są mocno związani, siłą wręcz nadnaturalną? I co tak naprawdę ich łączy? Mnóstwu pytań, które mnożą się podczas czytania lektury. Autor umiejętnie dozuje napięcie szykując co róż to nowe niespodzianki. Chętnie odpowiedziałabym na wyżej postawione pytania, gdyż odpowiedzi na nie są wciągające, boję się, że wówczas popsułabym frajdę z czytania.

      Ogromnie przypadł mi do gustu wątek romantyczny. Z jednej strony jest niejako w tle, z drugiej to właśnie uczucie popycha głównego bohatera do działania. Jak na mój gust bardzo ciekawe rozwiązanie. Cudny musi pokonać nie lada trudności, by dotrzeć do prawdy. Pomaga mu w tym Andrzej Sokół, który wcale tego nie chce, jednak wplątuje się w kolejną aferę. Wkrótce rozpoczyna się ich ucieczka przed policją (przekonaną o winie chłopaka) i nie tylko, zdobywają nasze wspaniałe Tatry, przekraczają granicę słowacko-austriacką, by na sam koniec wylądować w Stanach Zjednoczonych na przesłuchaniu u szeryfa federalnego.

      Jestem pod wrażeniem książki „Będę Cię szukał aż Cię odnajdę”. Splecenie wszystkich wątków kosztowało trochę pracy, a może autor ma tyle talentu literackiego, bo wątki zazębiają się idealnie, niczym trybiki w szwajcarskim zegarku. Pojawiają się tu nadnaturalne moce, które bohaterowie muszą okiełznać oraz uczucie, które ma wpływ na cały ciąg zdarzeń.


wtorek, 5 września 2017

Zesłana miłość

To dzięki nim wciąż mówimy naszym „szeleszczącym” językiem. A obcokrajowcy łamią języki na naszej mowie.

 

W przeciągu zaledwie kilku lat (od 1772-1795) Rosja, Prusy i Austria dokonały rozbioru Polski. Nasi sąsiedzi, wówczas silni, zajęli nasze ziemie, jak swoje. Nie ma co utyskiwać, sami byliśmy sobie w znacznej wierze winni. Pamiętacie Liberum Veto?

Alegoria I rozbioru Polski
źródło fot. :http://www.dziennikpolski24.pl/artykul/4871599,rozbior-polski-system-naczyn-polaczonych,id,t.html

 

Polacy utracili suwerenność. Ale w naszych żyłach płynie taka krew z domieszką buntu i brawury. Zabroń, zakaż, nakaż, staniemy okoniem.




Napisałam my, bo płeć nie ma tu znaczenia. Polki brały od początku czynny udział w walce o wolność wspierając mężów, braci, ojców.




     „Zesłana miłość” Aleksandry Katarzyny Maludy traktuje o tych, którzy poświęcili młodość w walce o swobody odmawiane Polakom. Jest to powieść o losach uczestników powstania styczniowego roku 1863. Zostają oni zesłani na Syberię, krainę śniegu i lodu, gdzie wiosna przychodzi gwałtownie, lato jest krótkie, a zima powraca ledwo odejdzie.

     W dworcowej poczekalni spotykają się przyszli bohaterowie ciężkiej podróży w głąb dzikiej Syberii. Rodzeństwo Justyna i Marian Dubieccy. Marian zwany czule przez siostrę Marysiem, jest historykiem. Przetrwał brutalne przesłuchanie, by w opłakanym stanie, ale żywy opuścić ukochany kraj. Justyna była do tej pory guwernantką. Praca ta niestety przysparzała jej więcej upokorzeń niż dawała satysfakcji. Podzieliła los wielu kobiet w tych czasach, wykształconych, ale biednych, więc traktowanych z lekka, jako zabawka na moment, nie jako kandydatka na żonę, towarzyszkę życia. Tak więc, Justyna żegna się z Polską łatwiej, nie mając domu, o którym marzy, nie mając większych perspektyw. Wyczekuje spotkania z nieznaną Syberią. Inaczej niż Cecylia i Edmund Ojrzanowscy. On zesłany powstaniec, ona nieodłączna towarzyszka ukochanego męża. Wyruszają w nieznane wraz z malutkim synkiem, Andrzejkiem. Jest jeszcze Julek Janicki, lekarz.

     Dzieląc przedział w pociągu dochodzą do wniosku, że trzymając się razem w podróży, pomagając sobie, będą silniejsi, zwłaszcza, że z więźniami politycznymi jadą kryminalni.

     Wreszcie pociąg rusza, zaczyna się nowy etap ich życia. A z każdym etapem podróży przekonują się, jak wielki wysiłek będą musieli włożyć w przetrwanie na obczyźnie. W tej zawierusze ich losy splotą się, ich uczucia zagmatwają, serca raz wzlecą uniesione nadzieją, innym razem utracą radość należną młodym rozpoczynającym życie ludziom pod ciężarem trudów.

     Autorka napisała piękną powieść, piękną polszczyzną. Książkę czytałam pełna zachwytu i uznania. Przed oczami ujrzałam dzikie ostępy Syberii, niedolę zesłańców, życie rdzennych ludów i tych Sybiraków z dziada pradziada zwanych czołdonami.

     Książka przedstawia sobą dużą wartość, ze względów językowych, owszem, ale i ogromu wiedzy historycznej. Ciekawostką jest, że w "Zesłanej miłości" spotykamy się z postaciami historycznymi, faktycznie biorącymi udział w powstaniu, a później eksplorującymi Syberię. Autorka przybliża nam kulturę zesłańców, kuchnię, wypieki, mieszankę polskości i wschodu.
    Czytając książkę spotyka nas niespodzianka. Justyna, by uciec od niedoli na wygnaniu zaczyna pisać powieść o zesłańcu z innej epoki Niceforze Czernihowskim. Dzięki niemu znów poznajemy smaki i zapachy Syberii, lecz z innych czasów.
    Nie wiem, czy dobrze definiuję, jednak nasuwa mi się termin powieść szkatułkowa. Moim zdaniem autorka bardzo sprawnie wplotła historię Nicefora w fabułę. Zostawię tu pewne niedopowiedzenie i nie zagłębiam się mocniej w tę historię. Niech każdy chętny sam odkryje tę postać i jej losy.
     To czego mi zabrakło, to daty i miejsca akcji przed pierwszym rozdziałem. Dokładne czas i miejsce akcji rozpoznałam w trakcie czytania. Informacja na początku byłaby pomocna. Zaletą zaś są przypisy stanowiące bogate źródło, z którego byłam zadowolona, że mogę czerpać.
       Na okładce przeczytałam, że w przygotowaniu jest drugi tom „Dzikie serca”. Czekam, chcę raz jeszcze spotkać się z tymi bohaterami.