poniedziałek, 15 stycznia 2018

Z „Ubikiem” poznasz zaświaty

    Philip Kendrick Dick w swej twórczości łamie schematy i to jest najlepsze. Proces czytania „Ubika” zaliczany jest do „doznań „estetycznych i metafizycznych”, jak napisał Łukasz Orbitowski w przedmowie. Jednocześnie informuje czytelnika skąd Dick czerpał inspiracje. Ze stanów odurzeń po zażyciu narkotyków. Być może szokować ten fakt i podważać sens takiej literatury. Nadmienię tylko, że w latach 60-tych ubiegłego stulecia patrzono inaczej na te sprawy. W świadomości społeczeństwa konsekwencje stosowania narkotyków nie były powszechnienie znane. Za to, jak pisze Orbitowski, pamiętano czasy drugiej wojny światowej i trudy wojenne, które były znośne właśnie dzięki amfetaminie. Jestem daleka od wybielania autora. Dla niektórych „Ubik” jest fenomenalnym dziełem a dla innych bzdurą szaleńca.

     Nie wiem, jak odebrałabym „Ubika”, gdybym nie żyła w dobie internetu, social mediów i nie była świadoma relatywności tych światów. Nasze myślenie zmieniło się a odbicie „Ubika” znajdziemy w twórczości wielu twórców filmowych, którzy podważają realność otaczającego nas świata. Nie chcę „wskazywać palcem” tytułów, by tym którzy nie czytali, nie nasuwać rozwiązań.

     Joe Chip pracownik korporacji Glena Runcitera poznaje Pat Conley dziewczynę o niezwykłych zdolnościach paranormalnych. Potrafi ona cofnąć w czasie zdarzenie, tak by nie zaistniało. Dowiadujemy się, że gdy była małą dziewczynką stłukła wazon. Ponieważ jej rodzice byli jasnowidzami przewidzieli to i ukarali tydzień przed zdarzeniem. A kiedy stało się to naprawdę, mała Pat tak długo i intensywnie myślała o tym, że nie chce by wazon się stłukł, aż pewnego dnia okazało się, że wazon stoi na swoim miejscu a rodzice niczego nie pamiętają. Joe przedstawia Pat swojemu szefowi Glenowi i zostaje ona przyjęta do korporacji. Razem z innymi osobami o zdolnościach paranormalnych udają się na planetę Lunę, by tam zneutralizować działania innych ludzi o zdolnościach niezwykłych. Na Lunie dochodzi do wybuchu i ginie Glen Ruciter. Przewożą go do Moratorium Ukochanych Współbraci, by wprawić go w stan półżycia. I co dalej? No cóż dalej już nie zdradzam.

     „Ubikiem” można się zachwycić lub od razu uznać za bełkot wariata. Nie sądzę by było coś pomiędzy. Nie w tym przypadku. Osobiście należę do grona tych zachwyconych. Myślę, że jest to kwestia gustu książkowego. „Ubik” poddaje w wątpliwość realność wszystkiego a przy tym podkreśla jak bardzo chcemy, aby świat stanowił spójną i logiczną całość. Warto przeczytać i poznać inną perspektywę patrzenia na świat.

wtorek, 2 stycznia 2018

Gwiazdor spisał się na medal!

     Przyznaję się bez bicia, że  w te święta totalnie poddałam się świątecznej atmosferze i zniknęłam z bloga. Pochłonięta pieczeniem pierników i smażeniem karpia nie porzuciłam bynajmniej mojej pasji. Zaczęłam kryminał Joe Alexa oraz science-fiction Philipa K. Dicka - nie byłam w stanie sie oprzeć "Ubikowi".

    Gwiazdor był w tym roku hojny i do kolekcji trafiła "Elektryczna mrówka" oraz "Labirynt śmierci".






     Same powieście tego autora są już dla mnie czytelniczą ucztą. Ale prawdziwą ucztą dla oczu jest wydanie w twardej okładce opatrzone rysunkami polskiego malarza i rzeźbiarza Wojciecha Siudmaka.






"Elektryczna mrówka"
"Labirynt śmierci"
Dom Wydawniczy Rebis
Poznań