Mroźne popołudnie postanowiłam
ocieplić powieścią obyczajową. Wybór padł na „Paracynamon”
Dany Newelskiej, który cierpliwie czekał na półce już kilka
miesięcy. Książka liczy zaledwie 157 stron, więc nazwanie jej
powieścią będzie zapewne przesadą. Poprawiam się i zdefiniuję
„Paracynamon” jako historię uplecioną z wątków typowo
obyczajowych okraszonych humorem i trafnymi spostrzeżeniami
dotyczącymi życia. Zwięzła opowieść w sam raz na jedno
popołudnie.
„Paracynamon” jest debiutem Dany
Newelskiej. Przyznam, że w moim odczuciu udanym. Tego było mi
trzeba. Dowiedziałam się, że na wszelkie bolączki najlepiej zażyć
paracynamon właśnie. Więcej Wam nie zdradzę! Warto przekonać się
samemu, co, ile oraz jak zażyć ;).
Wcześniej miałam okazję przeczytać
„Talon na drugie życie”(paradoksalnie najpierw przeczytałam
drugą książkę pisarki), który wywarł na mnie piorunująco
dobre wrażenie. I tym razem ponownie miło spędziłam czas. Autorka
ma lekkie pióro i bogatą wyobraźnię. Stworzyła emocjonujących
bohaterów, z którymi ciężko się rozstać. Potrafi pisać o
kobietach takimi jakimi są, dodając im uroku na każdej stronie
książki, nawet gdy opisuje ich słabostki.
Barbara Madej nie mogąc dłużej
znieść niewierności męża oraz jego lewych interesów występuje
o rozwód. Mąż nie robi przeszkód przekonany, że kobieta nie
podoła samotności. Tymczasem bohaterka z pomocą syna zakłada
profil na jednym z portali randkowych i po „oddzieleniu plew od
ziarna”, jak sama mówi, rozpoczyna randkowanie z przystojnym
Maurycym.
Czytając „Paracynamon” możecie
spodziewać się wielu zabawnych perypetii, które przydarzą się
bohaterom. A czas w trakcie lektury zleci, jak z bicza strzelił.
tytuł: "Paracynamon"
autor: Dana Newelska
wydawnictwo: Manufaktura Tekstów
stron: 157
Dziękuję autorce za egzemplarz
recenzencki.