„Nie pozwól mi umrzeć” - niemy
krzyk maleństwa, które jest bezradne, zależne od mamy, wyciąga do
niej rączki i płacze. W tym niezrozumiałym kwileniu kryje się
prośba o bezpieczeństwo, miłość, ciepło. Wydawałoby się, że
nie sposób oddać bólu matki, która staje w obliczu tragedii
swojego dziecka, która jest bezsilna, patrzy na cierpienie i nie
może go ukoić. Tymczasem przeżyłam ostatnio taką tragedię, nie
będę wchodzić w szczegóły. Stanęłam na krawędzi zmysłów
wraz z Dalią Chybą, bohaterką thrillera medycznego Krzysztofa
Koziołka.
Autor jawi mi się jako mistrz
żonglerki słownej. Słowem buduje dowolny fragment
rzeczywistości, a on nabiera realnego wymiaru. Jesteś przekonany,
że poznajesz prawdę dotąd skrzętnie skrywaną. I to dobry trop.
Autor do klawiatury siada po głębokim researchu. To nie wszystko,
jeśli tylko pisarz zechce, wprowadza czytelnika w stan
wstrząśnienia emocjonalnego. Uczucia bohaterów przechodzą na
czytelnika. Uważajcie! Niby spokojnie rozwijająca się
fabuła, ale śledztwo zatacza coraz szersze kręgi, nabiera tempa,
robi się niebezpiecznie. A przy tym wszystkim wydaje się, że
poznałeś już bohaterów, a oni zaskakują cię wciąż na nowo.
Tak, zdecydowanie mistrzowska żonglerka słowna.
„Nie pozwól mi umrzeć” to
thriller medyczny, ale i kryminał skandynawski oraz sensacja w najlepszym
wydaniu. W tej atrakcyjnej kryminalnej oprawie kryje się poważny i
ważny temat szczepień. Kiedy wynaleziono szczepionkę przeciw
ospie, czy gruźlicy, celem było uratowanie setek tysięcy istnień.
Współcześnie człowiek i jego zdrowie jest sposobem na miliardowe
zyski. Jak potoczy się rozgrywka pomiędzy jednostką a bezwzględną
korporacją? Śmiało polecam każdemu, aby przekonał się sam.
tytuł: "Nie pozwól mi umrzeć"
autor: Krzysztof Koziołek
wydawnictwo: Manufaktura Tekstów
stron: 394
Za egzemplarz recenzencki dziękuję autorowi.