sobota, 5 maja 2018

Rocznice, rocznice

Mój blog obchodzi pierwsze urodziny. Tymczasem Krzysztof Koziołek ma za sobą już 10 lat pracy twórczej. Z tej okazji porozmawiam z nim o pasji pisania i jego książkach.


     Pisarz zadebiutował w 2007 r. powieścią sensacyjną "Droga bez powrotu", w 2009 r. wydał kryminał skandynawski "Święta tajemnica" (nominowany do Lubuskiego Wawrzynu Literackiego), w 2010 r. ukazała się powieść sensacyjno-przygodowa "Miecz zdrady". Za tę ostatnią autor został zgłoszony do Paszportu   Polityki 2010 i nominowany do Lubuskiego Wawrzynu Literackiego.
     W 2011 roku Krzysztof Koziołek otrzymał Lubuską Nagrodę Literacką dla najbardziej obiecującego lubuskiego pisarza. W 2016 roku jego kryminał retro "Furia rodzi się w Sławie" został nominowany do nagrody Kryminalna Piła za najlepszy polski kryminał miejski.

źródło: krzysztofkoziolek.pl




Co skłoniło Cię do sięgnięcia po pióro?

Przypadek. Naprawdę! Nigdy nie planowałem, żeby być pisarzem, a tym bardziej o tym nie marzyłem. Wyszło przypadkowo… Pracowałem już kilka lat jako dziennikarz prasowy, a było to jeszcze w czasach, kiedy dziennikarze musieli umieć samodzielnie myśleć, poprawnie pisać po polsku i do tego jeszcze być kreatywnymi. Jak wygląda to dzisiaj, widać gołym okiem... Wracając do tematu: pracowałem na co dzień słowem pisanym i pewnego razu pomyślało mi się, a co by było, gdyby w pewnej kamienicy przy ulicy Szkolnej w Nowej Soli zamordowano młodą kobietę, a wmieszana w to byłaby miejscowa policja. Potem pojawiły się pomysły na inne sceny i niedługo później postanowiłem zrobić z nich coś większego. I tak powstała debiutancka „Droga bez powrotu”.



Dlaczego właśnie kryminały?

Dlatego, że inaczej być nie mogło! (śmiech) Już w szkole podstawowej zaczytywałem się powieściami sensacyjnymi, przygodowymi i kryminałami. Można powiedzieć, że nasiąknąłem tego typu literaturą i naturalną koleją rzeczy, gdy sam zacząłem pisać, sięgnąłem po ten właśnie gatunek. Alternatywa mogłaby być tylko jedna: science fiction, bo te klimaty też uwielbiam.



Widać to chociażby w „Będę Cię szukał, aż Cię odnajdę”, w którym odważnie łączysz te dwa gatunki literackie. Co na to Twoi czytelnicy?

Moi czytelnicy ogromnie mnie zaskoczyli, okazało się bowiem, że ta powieść nie dość, że bardzo przypadła im do gustu, to jeszcze dopytują, kiedy ukażą się kolejne części (śmiech). Tutaj wyjaśnię, że całość pomyślana jest jako trylogia. Popularność pierwszej części mile mnie zaskoczyła, podobnie jak sprzedaż, bo jest to jedna z moich najlepiej sprzedających się książek, mimo że premiera nie była wspomagana żadną wielką kampanią marketingową. Dla mnie to zresztą dowód, że w przygodach głównych bohaterów tej serii tkwi ogromny potencjał, wciąż nie do końca wykorzystany. Inna rzecz, że powieść spodobała się zarówno dorosłym czytelnikom, jak i młodzieży, pewnie za sprawą Wally’ego i Kesji, osiemnastolatków z pewnym bardzo specyficznym bagażem doświadczeń. Cieszy mnie to tym bardziej, że „Będę Cię szukał, aż Cię odnajdę” łączy w sobie elementy thrillera i powieści sensacyjnej z science fiction, co na polskim rynku raczej zbyt popularne nie jest. Mam nadzieję taki stan rzeczy nieco zmienić (śmiech).



Który moment w procesie twórczym lubisz najbardziej?

Ten dzień, w którym, po kilku miesiącach zbierania materiałów do powieści i układania jej konspektu, mogę wreszcie usiąść do, jak to nazywam, pracy właściwej, czyli tworzenia poszczególnych scen. Co ciekawe, ten drugi etap zabiera znacznie mniej czasu niż pierwszy, popularnie nazywany z angielskiego researchem. Największa dysproporcja między tymi częściami jest w przypadku kryminałów retro: zbieranie materiałów to 90, a nawet 95 procent czasu poświęconego na powieść, samo jej napisanie to już tylko położenie wisienki na torcie.



Co Cię inspiruje?

Życie! (śmiech). Mówię poważnie, nie żartuję! Jestem typem obserwatora, który dostrzega wiele rzeczy, na jakie inni nie zwracają nawet uwagi. To też efekt długoletniej pracy dziennikarskiej. Pewnie między innymi z tego powodu w przypadku kilku książek miałem już takie historie, że to, co sobie wymyśliłem, potem prawdziwe życie realizowało naprawdę.



Jakiś przykład?

„Operacja Aksamit” to political fiction, w którym jednym z kluczowych elementów są dokumenty kompromitujące najważniejsze postacie polskiej polityki, zebrane jeszcze w czasach PRL. Wyobraź sobie moje zdziwienie, kiedy dwa tygodnie po napisaniu powieści wybuchła afera z „szafą Kiszczaka”, w której znaleziono właśnie takie „haki”. Gdy się o tym dowiedziałem, mało z krzesła nie spadłem (śmiech). Kolejny raz okazało się, że moja wyobraźnia wyprzedza o kilka kroków rzeczywistość. Pamiętam też, że po premierze tej książki jeden z dziennikarzy w swoim artykule stwierdził, że pisząc taką powieść musiałem opierać się na informatorach ze służb specjalnych, bo bez nich nie byłbym w stanie dotrzeć do takich danych. Szpicla w służbach nie mam ani jednego, opieram się jedynie na wyobraźni i umiejętności dostrzegania informacji tam, gdzie inni widzą tylko zlepek pozornie nic nieznaczących wiadomości.



Czy masz autora, którego nazwałbyś swoim guru?

Alistair MacLean, ten od „Dział Nawarony” i „Tylko dla orłów”. Zaczytuję się też starymi kryminałami: Raymonda Chandlera, Rossa MacDonalda, Dashiella Hammetta i Agaty Christie. Po współczesne kryminały sięgam sporadycznie, zbyt często mam bowiem wrażenie, że zostały napisane nie po to, aby wciągnąć czytelnika w wir akcji, tylko aby wyjąć trochę grosza z jego portfela.



Jako self-publisher możesz eksperymentować, nikt nie stawia Ci ograniczeń literackich. Czy zgodziłbyś się z tym?

Najpierw małe wyjaśnienie: działam jako self-publisher, ale książki wydaję we własnym wydawnictwie, każda jest profesjonalnie przygotowana do druku. Podkreślam ten fakt, bo wiele osób kojarzy self-publishing ze wrzucaniem „surowej” elektronicznej książki bez redakcji i porządnej korekty. Wydawanie książek we własnym wydawnictwie ma wiele plusów i minusów. Na pewno nie muszę spełniać niczyich „koncertów życzeń”, ale to też nie oznacza, że jestem całkowicie wolny. Tak się składa, że książki to taki sam towar, jak bułki, proszki do prania i samochody: żeby je sprzedać, trzeba znaleźć kupców. Duże domy mediowe mają pieniądze na wielkie kampanie marketingowe, a wtedy nawet największy gniot może uzyskać status bestsellera. W starciu z takimi Goliatami mogę konkurować jedynie jakością towaru, czyli powieści. Siłą rzeczy muszę się więc rozwijać i starać się być coraz lepszym, aby ci czytelnicy, którzy gdzieś w czeluściach sieci się o mnie dowiedzą i sięgną po moją książkę, zechcieli do mnie wrócić.



Jakie są Twoje najbliższe plany zawodowe?

Maj to zwyczajowo seria wyjazdów na spotkania autorskie do bibliotek w całej Polsce, odwiedzę też Targi Książki w Warszawie. W połowie czerwca ukazuje się „Wzgórze Piastów”, czyli kryminał retro będący kontynuacją wydanych wcześniej dwóch powieści: „Furia rodzi się w Sławie” i „Góra Synaj”. Akurat ta książka ukaże się w wydawnictwie Akurat będącym częścią Muzy. Jesienią we własnym wydawnictwie Manufaktura Tekstów planuję wydać thriller „Nie pozwól mi umrzeć”. A przez te wszystkie miesiące będę próbował znajdować czas na to, aby pisać „Będę Cię szukał, aż Cię pokocham”, czyli kontynuację „Będę Cię szukał, aż Cię odnajdę”. Oś fabuły już jest gotowa, teraz czeka mnie research. Szczegółów dotyczących akcji na razie nie ujawniam, ale moich fanów mogę zapewnić, że będzie się działo nie mniej, niż w pierwszej części (śmiech). Niech też nikogo nie zwiedzie niewinny tytuł: to nie będzie romans, tylko – znów – połączenie thrillera z science fiction, chociaż… Tak się zastanawiam… Mogę chyba zdradzić, że akurat w tej książce znajdzie się sporo miejsca na warstwę obyczajową a nawet, jak to się dziś modnie określa: solidną porcję erotyki. Uprzedzając pytanie, czy to odpowiedź na zapotrzebowanie rynku: nie. Po pierwsze, to odpowiedź na prośby moich czytelniczek, które już od dawna zachęcają mnie do tego, aby znaleźć miejsce na wątki obyczajowe. Po drugie, już podczas pisania pierwszej części serii pojawił się pomysł, aby w drugiej aspekt sensacyjny i science fiction wzbogacić o perturbacje miłosne (śmiech). Jak poważne będą? Nie zdradzę, mogę tylko podpowiedzieć, że domyślać się tego można po tytule trzeciej części: „Będę Cię szukał, aż Cię zabiję”.

Dziękuję za rozmowę!

Autor ma na koncie 13 wydanych powieści, kolejne są w przygotowaniu.


 

29 komentarzy:

  1. "Święta Tajemnica" ma przerażającą okładkę! Gratuluję świetnego wywiadu. Z twórczością tego autora jeszcze się nie zapoznałam, ale muszę przyznać, że nabrałam na nią ochotę.

    Pozdrawiam,
    Ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:).
      Nie czytałam "Świętej tajemnicy", ale słyszałam, że jest mroczna i podejmuje trudny temat, a nawet kilka trudnych tematów.

      Usuń
  2. Bardzo ciekawy wywiad ,który przeczytałam z przyjemnością. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo cenię sobie prozę Krzysztofa Koziołka. Gratuluję rocznic!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy wywiad i torcikowe uściski :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Różnymi drogami chodzą pisarze na spotkania ze swoimi czytelnikami. Ciekawie było o tym przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluję urodzin bloga! Nie słyszałam wcześniej o tym autorze, ale to może dlatego, że nie czytam kryminałów :)
    Pozdrawam

    OdpowiedzUsuń
  7. "Tylko dla orłów"! Wow! Niezwykle rzadko zdarza się, że ktoś powołuje się ne ten klasyk. Nie znałem autora, ale teraz mam ochotę poznać jakieś jego literackie dziecko.

    OdpowiedzUsuń
  8. Gratuluję roku blogowania i życzę kolejnych rocznic ^^
    Ciekawy wywiad. Z tym autorem pierwszy raz się spotykam.
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znam autora, a rocznicy gratuluję! Rok to kawał czasu :*

    Pozdrawiam
    http://zksiazkanakanapie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Fantastyczny wywiad! Niestety nie miałam jeszcze okazji poznać twórczości autora, ale chyba pora się skusić, bo to moje klimaty.:-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie miałam okazji czytać jego powieści dotychczas. Ale 10 lat to kawał czasu. :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Gratuluję rocznic! A wywiad bardzo ciekawy, przeczytałam go z wielką przyjemnością:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Większość pisarzy tworzy w gatunku, który najbardziej kochają czytać. Ja od zawsze pochłaniałam fantastykę i najlepiej się w niej czuję, więc wszystkie moje ewentualne książki będą z tego gatunku ^^

    Muszę przyznać, że nigdy nie słyszałam o autorze, ale teraz bardzo chętnie poznam jego twórczość i może kiedyś jego samego ^^

    Pozdrawiam i zapraszam:
    Biblioteka Feniksa

    OdpowiedzUsuń