Przeczytawszy opis fabuły na okładce zdecydowałam, że muszę „Fobosa” przeczytać. Jak tylko w domu zajrzałam do środka i odkryłam, że to romans w kosmosie dopadły mnie wątpliwości. W dodatku z ust znajomego usłyszałam, że książka przepełniona jest utartymi schematami, wręcz tanimi sztuczkami mającymi poruszyć czytelnika.
Pełna sprzeczności zabrałam się za
lekturę. Będę szczera, intryga wciągnęła mnie i chciałam
więcej, czytałam więc więcej i szybciej.
Powrócę do fabuły. Prywatna firma
Atlas Capital przejmuje NASA – Narodową Agencję Aeronautyki i
Przestrzeni Kosmicznej. Zamyka wszystkie programy oprócz jednego
związanego z podbojem Marsa. W ich posiadaniu z dnia na dzień
znajduje się kosmodrom, centrum kontroli lotów kosmicznych w
Houston, statek czekający na orbicie okołoziemskiej a nawet sprzęt
kiedyś zrzucony na Marsa w trakcie misji bezzałogowych. Mają jeden
cel zbić na tym jeszcze większy majątek, niż już jest w ich
posiadaniu. A przecież nie ma lepszego na to sposobu, jak reality
show (ludzie są głodni cudzych emocji) oraz media społecznościowe.
Projekt zyskuje chlubną nazwę Genesis, gdyż głównym założeniem
ma być kolonizacja czerwonej planety. W programie berze udział
sześć dziewcząt i sześciu chłopców, którzy mają dobrać się
w pary na podstawie sześciominutowych randek, by następnie założyć
rodzinę na odległej planecie.
Wyprawę w kosmos obserwujemy oczami
Leo Ognistowłosej, czyli osiemnastoletnej Leonor, specjalistki w
dziedzinie medycyny (skrywającej tajemnicę, która spędza jej sen
z powiek – emocje już są zapewnione). Ponieważ akcja biegnie
dwutorowo – na Marsie i Ziemi, tempo jest takie jakie być powinno
– w sam raz. Napięcie rośnie, ale nie opada nagle jak przekłuty
balon. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Skupia się na
postaci Sereny McBee producentki show oraz Andrew Fishera, syna
jednego z pracowników programu Genesis. Przy krótkim streszczeniu
wymieniłam trzech bohaterów a mogłabym więcej, gdyż jest ich
sporo. Autor zadbał by prezentowali sobą całą gamę osobowości
od wyboru do koloru, dla każdego coś się znajdzie. Tak więc Fobos
zawiera wszystko to co książka, mająca się sprzedać, powinna
zawierać.
Niezrozumiała jest dla mnie
konstrukcja książki. Oprócz podziału na rozdziały opatrzone
tytułami, książka podzielona jest na akty, które kojarzą mi się
bardziej ze sztuką teatralną niż powieścią. W dodatku jest
napisana w czasie teraźniejszym. Przez co miałam nieodparte
wrażenie, że czytam suchy jak wiór scenariusz filmowy (lub właśnie
sztukę), który sam w sobie nie posiada literackiej wartości, gdyż
w historię z założenia tchnąć życie mają dopiero aktorzy. Już
wcześniej spotkałam się z takim prowadzeniem narracji. Nie mogę
się przyzwyczaić. Nie potrafię wczuć się w historię. Styl
autora staje się miałki, trudny do przełknięcia. Dla mnie to
mankament.
Fobos została ogłoszona wspaniałą
książką science-fiction, podczas gdy bardziej skupia się na
relacjach międzyludzkich niż na eksploracji kosmosu. Kosmos jest tu
przygrywką, a pierwsze skrzypce grają ludzki emocje, które –
choć tego nie chcemy – kierują nami bardziej niż zdrowy
rozsądek. Nie można odmówić powieści poruszania ważnych
kwestii, choćby akceptacji samego siebie. Myślę, że fani gatunku
Young Adult będą usatysfakcjonowani lekturą. Nie jestem pewna, czy
jest to książka, którą można polecić każdemu bez względu na
wiek. Dlatego wstrzymam się z jednoznacznym osądem.
Mnie nawet odpowiada taki stan rzeczy. Kosmos nie bardzo mnie interesuje, za to ważne tematy i ludzkie emocje już bardzo.:)
OdpowiedzUsuńJa lubię takie historie, których akcja osadzona jest w kosmosie, lub chociaż jest o nim dużo mowy. Jeżeli jeszcze nie znasz, poszukaj "Otchłani" - bardzo fajna trylogia, od której nie można się oderwać. Jestem ciekawa, jak ja zareagowałabym na te "akty". Pewnie kiedyś się skuszę, tak w ramach relaksu :)
OdpowiedzUsuńMnie ta książka intryguje już od jakiegoś czasu i myślę, że wkrótce po nią sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuńFobos jest w planach na początku przyszłego roku, czaiłam się długo na ta serię i nadszedł już czas!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie brzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu Twojej recenzji, umieszczam Fobosa na liście do przeczytania w 2018:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Molik
Molikksiazkowyy.blogspot.com
Był czas, kiedy koniecznie chciałam przeczytać te książkę, jednaki teraz nieco to opadło i już mnie do niej nie ciągnie ;p
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli