Joe Alex to tak naprawdę Maciej
Słomczyński.
Dowiedziawszy się kilku ciekawostek o tym polskim
autorze kryminałów, zapragnęłam poznać jego twórczość. Gdy w ręce wpadła
mi jedna z jego książek – „Gdzie przykazań brak dziesięciu”, zapaliłam się do czytania.
źródło zdjęcia http://lubimyczytac.pl/autor/41434/joe-alex |
Wyczytałam, że był synem
amerykańskiego reżysera i Angielki Marjorie Crosby. Marjorie
postanowiła zostać w Polsce i związała się z Polakiem
Aleksandrem Słomczyńskim. Zaznaczę, że ojcostwo Amerykanina jest
kwestionowane przez rodzinę pisarza.
W czasie II wojny światowej walczył o
Polskę, był żołnierzem AK. Po wojnie prześladowany, gdyż
podejrzewano go o szpiegostwo.
Bogaty życiorys zainspirował go do
stworzenia cyklu powieści kryminalnych, które napisał pod
pseudonimem Joe Alex. Jednocześnie głównym bohaterem jest detektyw
o tym samym imieniu i nazwisku, który w śledztwach wspiera swojego
przyjaciela Beniamina Parkera, policjanta Scotland Yardu.
Nierzadko u boku detektywa pojawia się Karolina
Beacon, uznana archeolog oraz jego ukochana.
Jak sami czytacie, wszystko to brzmi
wspaniale, więc kryminał „Gdzie przykazań brak dziesięciu”
wydawał się być idealną porcją rozrywki.
Akcja książki rozpoczyna się w
momencie, gdy Joe Alex, sławny, uwielbiany detektyw i pisarz w
jednej osobie zasiada do napisania kolejnej powieści. Z niewiadomych
powodów brak mu weny. Strony maszynopisu pozostają białe. Wówczas
odwiedza go jego ukochana – Karolina Beacon. Alex, jak gdyby
posiadał nadnaturalne moce, rozszyfrowuje motywy odwiedzin Karoliny.
Oczywiście to nie żadne moce, to tylko zwykła, ale niezawodna
dedukcja.
Okazuje się, że dziadek Karoliny
prosi ją i Alexa o pomoc, gdyż ktoś nastaje na jego życie.
Dziadkiem Karoliny Beacon jest emerytowany żołnierz armii
brytyjskiej oraz bogaty człowiek zakochany w sztuce Indii. Kto zna
odrobinę historii Wielkiej Brytanii ten wie, jak mocno ów kraj był
(i nadal poprzez kulturę) jest związany z Indiami.
Joe i Karolina udają się do
wspaniałej posiadłości Mandaley House, aby pomóc generałowi
Johnowi Somerville. Na miejscu zastają Chandę, oddanego hindusa i
zarządcę posiadłości oraz szereg mało oryginalnych postaci.
Generał Somerville znawca i
kolekcjoner sztuki Indii pisze pracę naukową, w której zamierza
obnażyć rażące pomyłki znanego amerykańskiego profesora sztuki.
Zaprasza go do Mandaley House, aby skonfrontować swoje poglądy na
pewna rzeźbę. Profesor Reginald Snider przybywa do generała wraz
ze swoją córka i asystentką zarazem – Dorothy Snider. W
posiadłości zamieszkują również: panna Meryl Perry, jak się
okazuje koleżanka Karoliny ze studiów, inżynier William Cowley,
którego zadaniem jest przygotowanie metali i pieca do wytopu posągów
oraz artysta – rzeźbiarz James Jowett.
Jak się można łatwo domyślić,
dochodzi do morderstwa. Nieszczęśliwie trzeba się na to morderstwo
naczekać. Trup pada na 190 stronicy. A przez 190 stron akcja toczy
się ślimaczo, zawiązuje małymi kroczkami. Wynudziłam się, jak
mops. Spodziewałam się o wiele więcej. Chyba czegoś bardziej
sensacyjnego i przygodowego. Niestety nic z tego. To klasyczny
kryminał, aż do bólu.
Czytelnik nie znajdzie tu wątków
obyczajowych wpierających akcje. Nie wstrząsną nim wielkie
emocje. A te które się pojawiają są płaskie i banalne, mało
wzruszające, pomimo tragicznych okoliczności.
Muszę dodać kolejne niestety!
Postaci są nijakie i schematyczne do bólu (wiem powtórzenie, ale
jakże trafne!). Pan detektyw zadufany w sobie, pani archeolog
trwożliwa, płaczliwa, bez cech charakterystycznych. A właśnie po
głównych bohaterach spodziewałabym się tego czegoś, co porywa
serce czytelnika.
Po stronie 190 akcja nabiera nieco
tempa, bo rozpoczyna się właściwe śledztwo. Określiłabym je
mianem oschłego procesu dedukcji, któremu brakuje ikry. Samo
rozwiązanie zagadki odebrałam jako naciągane, ale to już każdy
sam powinien ocenić.
Raczej nie polecam tego kryminału.
Chyba, że zatwardziałym fanom gatunku.
Skoro nie polecasz, nie przeczytam. Dzięki za ostrzeżenie.:)
OdpowiedzUsuńNiestety ta książka wynudziła mnie. Jak kiedyś wpadnie mi w ręce jakaś książka tego autora, to przeczytam. Może pozostałe są inne.
UsuńSzkoda że wypadło tak słabo
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę całe wieki temu. Chyba wtedy nawet mnie zainteresowała :)
OdpowiedzUsuń