środa, 8 listopada 2017

Zatrute Pióro zatruwa życie w małym Lymstock


Christie znów mnie zaskoczyła. "Zatrute Pióro" na ostatnich stronach nabiera romantycznego rumieńca. Cała opowieść utrzymana została w charakterystycznym dla autorki stylu.




     Wraz z bohaterami dociekałam kim jest Zatrute Pióro. Zaczęło się niewinnie i typowo dla naszej królowej kryminału. W pierwszym odczuciu początek był kalką „Róży i Cisu”recenzja tutaj. Niepełnosprawny lotnik, Jerry Burton wraz z siostrą Joanna osiedla się w spokojnym miasteczku Lymstock, by odzyskać siły i zdrowie po wypadku lotniczym. Na szczęście tylko początek jest schematyczny a dalej akcja rozwija się zaskakująco oryginalnie. 
     Ktoś rozsyła anonimy do mieszkańców, które nie mają najmniejszego sensu. Dlaczego to robi? Nie wiadomo. Najwyraźniej w swej frustracji czuje ulgę dopiekając innym do żywego. Takie są pierwsze wnioski bohaterów kryminału. Niebawem pojawia się trup. A potem następny. Będąc już na stronie 171 i widząc oczami wyobraźni, jak panna Marple rozmawia z … (tego Wam nie zdradzę, bo chyba ostatnio mam tendencję do spoilerowania), to myślę sobie, że rozwikłałam zagadkę i czytam z zapartym tchem przekonana o swojej racji. I oczywiście... nie mam jej! Ale zaraz, ni z gruszki ni z pietruszki wspominam pannę Marple. Podobnie Christie, ni stąd ni zowąd wprowadza właśnie tę starszą panią w sam środek akcji, która sama nie może się rozwikłać, a główny bohater a zarazem narrator, choć ma przed nosem poszlaki to jakoś wnioski, które mu się nasuwają raczej powodują, że kluczy wokół zagadki, niż ją rozwiązuje. 
      Powrócę na moment do samej fabuły, aby wyjaśnić, o co chodzi z wątkiem romantycznym wplecionym w kryminalny. Jerry Burton zaprzyjaźnia się z młoda Megan córką doktorowej Simmington i pasierbicą doktora Ryszarda Symmingtona. Młoda kobieta nie dba o wygląd, chadza własnymi ścieżkami, lubi matematykę, ma trzeźwe spojrzenie na świat a przy tym jednocześnie jest nieco infantylna. Najwyraźniej magnetyczna mieszanka dla Jerrego Burtona. Z początku lotnik traktuje ją prawie jak zagubione dziecko. I Megan rzeczywiście jest zagubiona. Czuje się piątym kołem u wozu we własnej rodzinie. Matka nie zwraca niemal na nią uwagi zajęta nową rodziną. Wkrótce w rodzinie Simmingtonów dochodzi do tragedii. Pod wpływem okropnych anonimów doktorowa popełnia samobójstwo. Wtedy Jerry i Megan zbliżają się do siebie. A Megan przechodzi przemianę zupełnie, jak we współczesnej komedii romantycznej. Wow, ale mnie Christie zaskoczyła. Przyznam, że ten wątek miło mi osłodził ten kryminał i nie przeszkadzał, ani trochę. Uwaga! Nie spodziewajcie się scen intymnych, to wciąż kryminał. W dodatku naprawdę udany.





Tak z innej beczki – Moje obserwacje



  1. Zaskoczyło mnie tłumaczenie. Izabella Kulczycka autorka przekładu tłumaczy niektóre imiona np. jedna z bohaterek to Agnieszka a nie Agnes. Nie wiem, jak było w oryginale, ale trochę mnie to wybijało z rytmu. 
  2. Agata Christie należała do towarzystwa, pochodziła z warstwy uprzywilejowanej. Została pisarką. Potrzebnych umiejętności językowych nabyła naturalnie, jak i ogłady, obracając się od najmłodszych lat w środowisku ludzi wykształconych. Ludzie z niższych klas nie mieli szans na taki kapitał społeczny. Rzadko mogli wybrać zawód związany z pracą umysłową. W tej książce rzuciło mi się sformułowania „moi państwo” i „moja pani” wielokrotnie wypowiadane ustami służących. Wtedy naszło mnie okrutne porównanie służącej, czy też lokaja do czworonoga, który też przecież ma swojego pana, czy też panią. Ale takie to właśnie były czasy.

14 komentarzy:

  1. Bardzo lubię Christie, a moje domysły, co do sprawcy też zazwyczaj okazują się pudłem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam jeszcze niczego tej autorki. Może kiedyś?

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm... właśnie sobie uświadomiłam, że nie przeczytałam ani jednej książki Agaty Christie. A to przecież klasyka. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki wstyd! Nie czytałam żadnej książki Agaty Christie, ale w najbliższym czasie mam zamiar sięgnąć po "Morderstwo w Orient Expressie" bo wyszedł film i chciałabym go zobaczyć a wiadomo że: najpierw książka, potem film :)

    booklicity.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. jakoś mi póki co z Christie nie po drodze. Przeczytałam Wigilię Wszystkich Świętych i zagadka była naprawdę ciekawa, gorzej z tym, że wolę wiedzieć więcej o bohaterach i ich życiu, a nie tylko o samej sprawie. Jeśli chodzi o ten wątek romantyczny to myślę, że on by mnie kupił :D Chociaż szkoda, bo sceną erotyczną też bym nie pogardziła :D

    Pozdrawiam serdecznie, cass z cozy universe

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam tej książki ale lubię kryminały , zatem wszystko jeszcze przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kryminału tej autorki z panną Marple jeszcze nie czytałam, trochę wstyd:P A wątek romantyczny w dobrym kryminale to jak wisienka na torcie:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie jestem wielbicielką kryminałów, choć Christie pisze nieźle ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam kryminały, Christie - wstyd się przyznać - nie czytałam. Widziałam, że do kin wchodzi właśnie "Morderstwo w Orient Expressie" i bardzo mnie ciekawi ten film. Może uda mi się wcześniej przeczytać książkę :)
    Ta, którą zrecenzowałaś, wydaje się być ciekawa.

    Pozdrawiam
    kasiaiksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam zwiastun najnowszej ekranizacji "Morderstwa w Orient Expressie". Chętnie pójdę do kina :)

      Usuń
    2. Byłam w kinie, dobry film :) Nawet mojemu chłopakowi się podobał :)

      Usuń
  10. Nie wiedziałam, że potrzebnych umiejętności językowych Christie nabyła naturalnie, jak i ogłady, obracając się od najmłodszych lat w środowisku ludzi wykształconych. Fajne są takie ciekawostki.

    OdpowiedzUsuń
  11. Christie czytałam jedynie ,,Morderstwo w Orient Expressie", ale kolejne jej książki mam w planach :)

    OdpowiedzUsuń