sobota, 3 czerwca 2017

Lokatorka Wildfell Hall, Anne Brontë

     
     Lokatorka Wildfell Hall jest jak powiew świeżego powietrza w zatęchłym pomieszczeniu powieści takich jak (przepraszam wszystkich fanów ) Pięćdziesiąt twarzy Grey'a, w której kobieta jest zdominowana, zahukana, podporzątkowana i szczęśliwie poturbowana. Właściwie, co się proponuje w takich książkach drogie czytelniczki? Przemyślcie to... Chyba ten naiwny mit pod tytułem: on się zmieni dla mnie. Phi!
     Anne Brontë niezwykle odważnie i szczerze przedstawiła losy Helen Graham, która zakochuje się z wzajemnością w Arturze Huntingdonie. Oddaje mu siebie wraz z całym majątkiem, do którego traci prawo po zamążpójściu. Sielanka nie trwa długo, mężczyzna wkrótce pokazuje prawdziwe oblicze. Anne Brontë wyraźnie zaznacza, że Artur Huntingdon prezentuje popularny ówcześnie styl bycia mężczyzn z wyższych sfer uwypuklając tym samym wręcz anielskość Helen, która prezentuje sobą dobroć, szczerość w uczuciach i stałość. Niebawem bohaterka znajduje w sobie dość siły, aby opuścić męża i wyjechać wraz z synem w miejsce, gdzie oboje będą bezpieczni. Odważna postawa. Nawet dziś kobietom nie jest łatwo opuścić dom rodzinny z dziećmi i uciec od przemocy.
     Powieść warta przeczytania, nie tylko ze względu na wymowę.Wspaniała kompozycja, wręcz koronkowa robota, piękny język, zgrabny styl.

źródło okładki: 

3 komentarze:

  1. Chyba pozostanę przy nowszych historiach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba za bardzo kojarzy mi sie z twórczością Jane Austen która jest typowym usypiaczem ;) co prawda Graya nie znoszę wiec gorzej już być nie może ;) ciekawy blog. Będę obserwować i życzę udanych wakacji. Zapraszam rownież do mnie
    Pozdrawiam

    Czytankanadobranoc.blogspot.ie

    OdpowiedzUsuń