wtorek, 20 marca 2018

Złudna prawda o rzeczywistości

     Przez moment myślałam, że tym razem się zawiodę, wynudzę i niczego nie zyskam. Błąd. „Labirynt śmierci” Philipa K. Dicka poprowadził mnie przez kolejne subiektywne warstwy rzeczywistości.

     Znudzony swoją pracą Ben Tallchief wysyła na jedną z boskich planet modlitwę o przeniesienie. Chce znaleźć bardziej interesującą i twórczą pracę. Modlitwę kieruje do Orędownika. A jeśli ona zawiedzie, to powtórzy prośbę wysyłając modlitwę raz jeszcze, tym razem do Konstruktora. Modlitwa wypuszczona przewodami przynosi skutek. Ben dostaje to, o co poprosił. Tak przynajmniej sądzi. Na nowej planecie poznaje ludzi nad wyraz skrajnych w postawach i zachowaniach. Wszyscy czekają na dalsze instrukcje dotyczące misji na Delmak-O. Wzajemne animozje stoją na dalszym planie. Bohaterowie skrywają swoje bolączki wciąż wierząc, że mają szansę odmienić życie. Najwyraźniej coś w nich pęka, gdy nie otrzymają żadnych instrukcji odnośnie zadań na nowej planecie. Zawiedzeni i rozgoryczeni dają upust własnym frustracjom.

     Czy na pewno żyjemy w realnym świecie? Czym jest rzeczywistość? Czy Bóg nad nami czuwa, czy nas porzucił dawno temu?

    Dick we właściwym dla siebie stylu szuka odpowiedzi na te pytania. Czternaście jednostek trafia na obcą planetę. Od początku są wobec siebie nieufni i wrogo nastawieni. Szybko orientują się, że są poddani jakiemuś eksperymentowi. Przybyli w nowe miejsce licząc na realizację własnych ambicji, marzeń. Każdy bohater nosi w sobie odrębny świat. To utrudnia dojście do porozumienia. Do głosu dochodzi zakorzeniony indywidualizm silniejszy niż działania w grupie i współpraca. Uczestnicy zaczynają ginąć jeden po drugim w tajemniczych okolicznościach. Kto jest mordercą? Czy to naprawdę Niszczyciel Formy?

    Istotą „Labiryntu śmierci” w mojej opinii jest poznanie samo w sobie. Poznajemy świat takim jakim widzą go nasze oczy, słyszą uszy, czują palce, smakuje podniebienie i przyjmujemy jako prawdę i rzeczywistość. Dick podważa wszystko co oczywiste i dodaje pytania o Stwórcę. W stworzonej przez niego, na potrzeby książki, religii, modlitwę wysyła się kablem w przestrzeń galaktyki w nadziei, że dotrze na boskie planety. Stwórca nie jest bytem pewnym. Bohaterowie wypytują siebie nawzajem o kontakt z Nim szukając potwierdzenia jego istnienia.

     Rzeczywistość planety Delmak-O budzi wątpliwości. Każdy z bohaterów widzi ją odmiennie. Kluczem ma być ruchomy budynek. To w nim kryją się odpowiedzi na pytania egzystencjalne. Czy aby na pewno?

     Tak właśnie jest u Dicka. Wciąż napotkać można znak zapytania. Dick stawia pytanie i zaraz rozpoczyna poszukiwanie odpowiedzi. Kieruje swoich bohaterów w przedziwne, nierealne miejsca, by zaraz zracjonalizować owo miejsce, to co tam się znajduje i zachowania bohaterów, których w to wszystko wplątał. A potem znów pojawia się w fabule element, który ją odrealnia. Czytelnik pyta sam siebie: na czym stoję? Wiem, czy nie wiem?


     Odrobina wariactwa jest normą u tego autora. Osobiście widzę w „Labiryncie śmierci” sporą porcję sensu, który mi zasmakował. Popłynęłam z nurtem. Przez chwilę uległam złudzeniu, że wiem dokąd zmierzam. Byłam pewna, że autor zaserwował mi coś, co doskonale znam. Byłam w błędzie (jak piszę na początku). Świat zaczął się rozpadać. A mi było z tym dobrze. Każdy kto nie boi się odpowiedzi na pytanie: czy jest w tym wszystkim sens, czy go nie ma? Śmiało niech przeczyta „Labirynt śmierci”.

Philip K.Dick
Labirynt śmierci
Dom Wydawniczy Rebis
stron 266

5 komentarzy:

  1. Sporo już słyszałam o twórczości tego autora i chciałabym niedługo się z nią zapoznać. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Będę miała ten tytuł na uwadze, ale przyznaję, że specjalnie mi się nie spieszy do jego lektury.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszy raz słyszę o tym autorze! Ale czuję się zachęcona, do bliższego poznania z nim :)

    OdpowiedzUsuń
  4. brzmi super, bardzo lubię autora ale o Labiryncie śmierci jeszcze nie słyszałam :) u mnie póki co na przeczytanie czeka Valis

    OdpowiedzUsuń
  5. wreszcie ktoś mądrze czyta stare książki :)

    OdpowiedzUsuń