„Cierpkie winogrona” mają wytrawny
smak, nie łatwo przełknąć bez grymasu twarzy. Pierwsze wrażenie
nieco mylne. Nieuporządkowany wstęp zaburza obiór fabuły. Dopiero
z kolejnymi rozdziałami, jakby autorka nabierała wprawy, układała
w zwartą całość historię, która z początku rozłaziła się na
boki, bohaterowie nabierają wyrazistszych kształtów, emocje
buzują.
Bożena Gałczyńska-Szurek była mi
autorką bliżej nieznaną. „Cierpkie winogrona” wpadły w
moje ręce, kiedy buszowałam po księgarskim straganie nad morzem.
Przyciągnęła mnie perspektywa przeżycia romansu w scenerii
greckiej wyspy. I tu się nie zawiodłam. Greckie klimaty otaczają
czytelnika z każdej strony. Zapachy, smaki, dźwięki i widoki.
Widać podróżniczą pasję autorki.
Na samym początku nie mogłam się
rozeznać w kilku miejscach w tekście, bo autorka miała przeskoki myślowe,
inaczej pisząc skróty myślowe, które mocno zaważyły na mojej
ocenie. Styl i sposób narracji są bardzo przystępne. Uważam, że
zawiodła redakcja, której zadaniem jest wychwycić tego typu
niedociągnięcia. Natomiast to czego mi osobiście zabrakło, to wyrazistej kreacji bohaterów oraz głębszego kontekstu sytuacyjnego na samym początku, a to rola autorki.
I dlatego moje pierwsze wrażenie było
raczej negatywne. Umarł – kasy nie będzie! Taki przekaz
otrzymałam na początku historii. Opływająca w luksusy Paulina
nagle traci męża w tajemniczym wypadku, w jeszcze bardziej
tajemniczych okolicznościach traci majątek. Co ona teraz pocznie
bez tej kasy? Człowiek zginął, prawdopodobnie dobry. Nie ważne,
ważne, że nie będzie kasy. Choć Paulina, jej teściowa oraz córka
Ania podobno są w żałobie, osobiście jako czytelniczka tego w
pierwszych rozdziałach nie odczułam. W tekście brakuje konkretnego
przekazu. Ciężko było mi się utożsamić z bohaterką.
Na szczęście książka, jak
wspomniałam, nabiera tempa, a pani Bożena Gałczyńska-Szurek ma
talent do tworzenia intrygi oraz budowania napięcia w tekście.
Dlatego „Cierpkie winogrona” powoli rozbudzają zmysły,
wyzwalają emocje. Byłam niezmiernie ciekawa jaki finał będzie
miała ta historia. A jest to historia uczucia Pauliny i pełnego
pasji Greka imieniem Stawros.
Po śmierci męża Paulina dowiaduje
się, że jej majątek przechodzi w ręce niejakiego Krzysztofa
Vanizelosa. Postanawia za wszelką cenę spotkać się z nim i
wyjaśnić sytuację. W tym celu wraz z przyjaciółką Niną udaje
się na Korfu, gdzie zamieszkuje tajemniczy mężczyzna. Zanim do
niego dociera wikła się w romans ze Stawrosem zamieszkującym ten
sam hotel. Co z tego wyniknie?
Autorka potrafi zaskoczyć i to jej
poczytuję na plus. „Cierpkie winogrona” dostarczą emocji w
wakacyjne dni. Książka idealna, jeśli ktoś potrzebuje relaksu i
odskoczni.
autor Bożena Gałczyńska-Szurek
wydawnictwo Szara Godzina
stron 299
Polecam również inne powieści autorki. Są świetne.
OdpowiedzUsuńNa półce czeka na mnie "Klasztor zapomnienia". :)
UsuńMam tę książka w swoich zbiorach, więc myślę, że kiedyś przyjdzie na nią kolej. 😊
OdpowiedzUsuńCiekawa intryga, więc zachęcam:)
UsuńW wolnej chwili sięgnę po nią, właśnie jako odskocznię od innych poważniejszych :)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej. :)
UsuńFajna, nie mówię nie, bo lubię greckie klimaty:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Greckie klimaty są dużym atutem tej książki.
UsuńWydaje mi się, że ta książka przypadłaby mi do gustu. Zapisuję sobie tytuł. ;)
OdpowiedzUsuńNa mnie książka wywarła pozytywne wrażenie. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, na mnie również, mimo rozmytego początku.
UsuńZapiszę sobie tytuł, bo wydaje się bardzo ciekawą propozycją. Na pewno przyjrzę się jej bliżej, tym bardziej, że Twoja recenzja zachęca :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Super:)
UsuńJeśli znajdę chwilę, to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
"Cierpkie winogrona" są świetną odskocznią od codzienności.
UsuńRaczej chwilowo nie mam ochoty na romans, ale tytuł zapamiętam ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem. Jeśli o mnie chodzi, to zrobiłam sobie przerwę od kryminałów;)
UsuńTO zdecydowanie książka w moim klimacie, uwielbiam takiego rodzaju tytuły :)
OdpowiedzUsuńhttp://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/07/w-blasku-nocy-cook-trish.html
Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale i tak wydaje mi się, że nie jest to pozycja dla mnie :) Może kiedyś... :D
OdpowiedzUsuńJuż wiem, jaka książka będzie mi towarzyszyła w trakcie wyjazdu:-)
OdpowiedzUsuńNie wiem, no nie wiem. Nie bardzo mnie zachęciłam. Ten początek może mnie dobić. Nie lubię takich zmagań już na wstępie :D za dużo jest naprawdę dobrych książek, by się pochylać na średniawką ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem. Osobiście zaczęłam czytać "Klasztor zapomnienia" tej autorki. Tym razem początek dobry, spójny. Liczę na kryminalno-romantyczną rozrywkę, ale co będzie, to się okaże;).
UsuńLubię styl pisania tej autorki :)
OdpowiedzUsuń