wtorek, 28 listopada 2017

Najbliże plany




Gdy przykazań brak dziesięciu
Joe Alex
Wydawnictwo Literackie


     Tak naprawdę Maciej Słomczyński, którego życiorys jest równie porywający, co twórczość. Autor wielu, słyszałam że wielce wciągających kryminałów, był synem amerykańskiego reżysera Meriana C.Coopera i Marjorie Crosby, która wyszła za mąż za Aleksandra Słomczyńskiego i pozostała w Polsce. 
     Maciej Słomczyński w 1943 wstąpił do Armii Krajowej, a w 1944 trafił na Pawiak, skąd udało mu się uciec. Czuję, że tak barwna postać, równie barwnie pisała. Pozostaje mi się tylko przekonać.

Imię Pani
Krzysztof Koziołek
wydawnictwo Manufaktura Tekstów


    Tu zapowiada się klimatyczna powieść w murach opactwa benedyktyńskiego w Krzeszowie. Nie mogę się już doczekać!



Początek
Dan Brown
wydawnictwo  Sonia Draga


    Czytałam "Kod Leonarda da Vinci" z zapartym tchem. Krótkie rozdziały, wartka akcja, niesamowita przygoda. Liczę na podobne emocje, jak przy pierwszym spotkaniu z tym autorem.


Fobos
Victor Dixen
wydawnictwo Otwarte


   Miałam wielkie nadzieję na science-fiction w kosmosie. Zachwycił mnie opis, który zasugerował coś naprawdę WOW. Ale gdy zajrzałam do środka... Niestety mam wątpliwości, czy był to słuszny zakup. Obawiam się drętwej obyczajówki osadzonej w kosmosie. Obym się myliła!




środa, 22 listopada 2017

Sztuka adaptowana na książkę



W „Pajęczynie” Agatha Christie utkała zgrabną intrygę, w którą zaplątała się Klarysa Hailsham-Brown oraz jej bliscy.




     W rezydencji Cobblestone Court dochodzi do morderstwa. Ginie Oliver Costello obecny mąż byłej żony pana domu, Henrego Hailsham-Brown. Ciało odnajduje Klarysa – obecna żona. Jest wstrząśnięta, najchętniej ukryłaby ciało. Henry pracuje w Ministerstwie Spraw Zagranicznych i właśnie pojechał po ważną personę, niejakiego pana Jonsa. Oczywiście pan Jones panem Jonsem nie jest, a cała sprawa ma charakter poufny. Trup, policja i ważny, zagraniczny dyplomata w jednym miejscu oznaczałoby skandal i koniec kariery męża. Aby temu zapobiec Klarysa prosi o pomoc przyjaciół. Bo przecież trupa trzeba się pozbyć!


     
     Pajęczyna oryginalnie jest sztuką teatralną napisaną przez Christie w 1954 roku. W 2ooo roku Charles Osborne dokonał adaptacji i w ten sposób powstała raczej cieńka książeczka pod tym samym tytułem co pierwowzór. Trudno nazwać ten utwór powieścią. Historia skupia się na jednym wątku kryminalnym. Czytając miałam wrażenie, że oglądam sztukę a na scenę raz wchodzą raz schodzą aktorzy. 
     
     To spowodowało, że zaczęłam poszczególne role obsadzać. Kogo obsadzilibyście w roli Klarysy Hailsham-Brown. Mi nasunęła się Kate Hudson. Dlaczego? Wydało mi się sensowne, że to właśnie ta aktorka znana z komedii romantycznych powinna zagrać energiczną, piękną panią domu, która uwielbia wpuszczać przyjaciół w maliny i płatać niewinne figle. Jej mąż Henry, tradycjonalista, ale w ramach zdrowego rozsądku. Kiedy jego żona Miranda wpada w nałóg narkotykowy, porzuca jego i ich córkę nie ma wątpliwości, że rozwód jest dobrym wyjściem. W tej roli sprawdził się Tom Hiddleston, oczywiście w mojej wyobraźni. A kogo byście obsadzili w roli pozostałych? Już piszę kilku zdaniowe charakterystyki niektórych z postaci pojawiających się w kryminale. Sir Rowland Delaye, starszy, dystyngowany jegomość o przenikliwym umyśle przyjaciel i opiekun Klarysy. Jego druh, sędzia pokoju, nieco młodszy od Rowlanda Hugo Birch, który nie grzeszy opanowaniem. Jeremy Warrender, młody przystojniak adorujący Klarysę. Zastanówcie się, jeśli macie ochotę. A może czasem zdarza się Wam wyobrażać aktorów wcielających się w postaci z książki, którą czytacie? 
     
     „Pajęczyna” dostarczyła mi przede wszystkim wrażeń związanych z rozwiązywaniem zagadki kryminalnej. I zaznaczę, że bawiłam się przednie. Wszystkie sceny odgrywają się praktycznie w jednym pomieszczeniu. Postaci są wyraziste i łatwe do wykreowania w wyobraźni, trochę zgodne z ówczesnymi stereotypami. Nie ma tu opisów uczuć, myśli postaci, czy wewnętrznych rozterek. „Pajęczyna” była dla mnie ciekawym czytelniczym doświadczeniem odbiegającym od tego co zazwyczaj znajduję w powieści. A mianowicie w „Pajęczynie” nie ma pieczołowicie zbudowanego wielopłaszczyznowego świata mającego być w najwyższym stopniu odzwierciedleniem realnego. Zaznaczę, że wnikliwy czytelnik idąc po śladach zostawionych przez autorkę może odkryć mordercę.


wtorek, 14 listopada 2017

Namiętność i pasja


     O „Obcej” napisano wiele, zrecenzowano wielokrotnie, przybliżono fabułę powieści mniej lub bardziej dokładnie. I wcale mnie to nie dziwi. 

     Uczucie pielęgniarki pracującej w czasie II wojny światowej w szpitalu polowym oraz Szkota żyjącego w roku 1743 wywołało i u mnie wypieki na twarzy. A najbardziej obawiam się, że wpadłam jak śliwka w kompot i będę chciała towarzyszyć Claire Randall i Jamiemu Fraserowi w ich romansie silniejszym niż czas do ostatniego tomu.
     Claire wraz z mężem spędza wakacje w Szkocji. Jest rok 1945, miasteczko Inverness. Właśnie skończyła się wojna, życie stopniowo na powrót normalnieje. Mąż Claire Frank Randall zapaleniec – historyk poszukuje swoich korzeni oraz zgłębia stare szkockie rytuały. Natrafiają na stary kamienny krąg. Gdy Claire przypadkiem ponownie trafia w pobliże kręgu i dotyka jednego z głazów, przenosi się w odległe dla niej czasy a współczesne młodemu Szkotowi, który wpada jej w oko.
     Diana Gabaldon zgrabnie przenosi czytelnika z jednej rzeczywistości w drugą. Ale nie to jest najważniejsze. Namiętność i pasja te słowa cisną mi się na usta. „Obca” to stuprocentowy romans skupiony na relacji głównych bohaterów, ich przeżyciach i motywach działania. Oczekiwałam lekkości i przyjemności z odrobiną erotycznego dreszczyku i dostałam to. Oderwałam się od rzeczywistości, zrelaksowałam, a nawet pośmiałam.

Wkrótce zaczytam się w drugim tomie „Obcej”.

Obca , tom I
Diana Gabaldon
Świat książki

środa, 8 listopada 2017

Zatrute Pióro zatruwa życie w małym Lymstock


Christie znów mnie zaskoczyła. "Zatrute Pióro" na ostatnich stronach nabiera romantycznego rumieńca. Cała opowieść utrzymana została w charakterystycznym dla autorki stylu.




     Wraz z bohaterami dociekałam kim jest Zatrute Pióro. Zaczęło się niewinnie i typowo dla naszej królowej kryminału. W pierwszym odczuciu początek był kalką „Róży i Cisu”recenzja tutaj. Niepełnosprawny lotnik, Jerry Burton wraz z siostrą Joanna osiedla się w spokojnym miasteczku Lymstock, by odzyskać siły i zdrowie po wypadku lotniczym. Na szczęście tylko początek jest schematyczny a dalej akcja rozwija się zaskakująco oryginalnie. 
     Ktoś rozsyła anonimy do mieszkańców, które nie mają najmniejszego sensu. Dlaczego to robi? Nie wiadomo. Najwyraźniej w swej frustracji czuje ulgę dopiekając innym do żywego. Takie są pierwsze wnioski bohaterów kryminału. Niebawem pojawia się trup. A potem następny. Będąc już na stronie 171 i widząc oczami wyobraźni, jak panna Marple rozmawia z … (tego Wam nie zdradzę, bo chyba ostatnio mam tendencję do spoilerowania), to myślę sobie, że rozwikłałam zagadkę i czytam z zapartym tchem przekonana o swojej racji. I oczywiście... nie mam jej! Ale zaraz, ni z gruszki ni z pietruszki wspominam pannę Marple. Podobnie Christie, ni stąd ni zowąd wprowadza właśnie tę starszą panią w sam środek akcji, która sama nie może się rozwikłać, a główny bohater a zarazem narrator, choć ma przed nosem poszlaki to jakoś wnioski, które mu się nasuwają raczej powodują, że kluczy wokół zagadki, niż ją rozwiązuje. 
      Powrócę na moment do samej fabuły, aby wyjaśnić, o co chodzi z wątkiem romantycznym wplecionym w kryminalny. Jerry Burton zaprzyjaźnia się z młoda Megan córką doktorowej Simmington i pasierbicą doktora Ryszarda Symmingtona. Młoda kobieta nie dba o wygląd, chadza własnymi ścieżkami, lubi matematykę, ma trzeźwe spojrzenie na świat a przy tym jednocześnie jest nieco infantylna. Najwyraźniej magnetyczna mieszanka dla Jerrego Burtona. Z początku lotnik traktuje ją prawie jak zagubione dziecko. I Megan rzeczywiście jest zagubiona. Czuje się piątym kołem u wozu we własnej rodzinie. Matka nie zwraca niemal na nią uwagi zajęta nową rodziną. Wkrótce w rodzinie Simmingtonów dochodzi do tragedii. Pod wpływem okropnych anonimów doktorowa popełnia samobójstwo. Wtedy Jerry i Megan zbliżają się do siebie. A Megan przechodzi przemianę zupełnie, jak we współczesnej komedii romantycznej. Wow, ale mnie Christie zaskoczyła. Przyznam, że ten wątek miło mi osłodził ten kryminał i nie przeszkadzał, ani trochę. Uwaga! Nie spodziewajcie się scen intymnych, to wciąż kryminał. W dodatku naprawdę udany.





Tak z innej beczki – Moje obserwacje



  1. Zaskoczyło mnie tłumaczenie. Izabella Kulczycka autorka przekładu tłumaczy niektóre imiona np. jedna z bohaterek to Agnieszka a nie Agnes. Nie wiem, jak było w oryginale, ale trochę mnie to wybijało z rytmu. 
  2. Agata Christie należała do towarzystwa, pochodziła z warstwy uprzywilejowanej. Została pisarką. Potrzebnych umiejętności językowych nabyła naturalnie, jak i ogłady, obracając się od najmłodszych lat w środowisku ludzi wykształconych. Ludzie z niższych klas nie mieli szans na taki kapitał społeczny. Rzadko mogli wybrać zawód związany z pracą umysłową. W tej książce rzuciło mi się sformułowania „moi państwo” i „moja pani” wielokrotnie wypowiadane ustami służących. Wtedy naszło mnie okrutne porównanie służącej, czy też lokaja do czworonoga, który też przecież ma swojego pana, czy też panią. Ale takie to właśnie były czasy.