W „Pajęczynie”
Agatha Christie utkała zgrabną intrygę, w którą zaplątała się
Klarysa Hailsham-Brown oraz jej bliscy.
W rezydencji
Cobblestone Court dochodzi do morderstwa. Ginie Oliver Costello
obecny mąż byłej żony pana domu, Henrego Hailsham-Brown. Ciało
odnajduje Klarysa – obecna żona. Jest wstrząśnięta, najchętniej
ukryłaby ciało. Henry pracuje w Ministerstwie Spraw Zagranicznych i
właśnie pojechał po ważną personę, niejakiego pana Jonsa.
Oczywiście pan Jones panem Jonsem nie jest, a cała sprawa ma
charakter poufny. Trup, policja i ważny, zagraniczny dyplomata w
jednym miejscu oznaczałoby skandal i koniec kariery męża. Aby temu
zapobiec Klarysa prosi o pomoc przyjaciół. Bo przecież trupa
trzeba się pozbyć!
Pajęczyna
oryginalnie jest sztuką teatralną napisaną przez Christie w 1954
roku. W 2ooo roku Charles Osborne dokonał adaptacji i w ten sposób
powstała raczej cieńka książeczka pod tym samym tytułem co
pierwowzór. Trudno nazwać ten utwór powieścią. Historia skupia
się na jednym wątku kryminalnym. Czytając miałam wrażenie, że
oglądam sztukę a na scenę raz wchodzą raz schodzą aktorzy.
To spowodowało, że
zaczęłam poszczególne role obsadzać. Kogo obsadzilibyście w roli
Klarysy Hailsham-Brown. Mi nasunęła się Kate Hudson. Dlaczego?
Wydało mi się sensowne, że to właśnie ta aktorka znana z komedii
romantycznych powinna zagrać energiczną, piękną panią domu,
która uwielbia wpuszczać przyjaciół w maliny i płatać niewinne
figle. Jej mąż Henry, tradycjonalista, ale w ramach zdrowego
rozsądku. Kiedy jego żona Miranda wpada w nałóg narkotykowy,
porzuca jego i ich córkę nie ma wątpliwości, że rozwód jest
dobrym wyjściem. W tej roli sprawdził się Tom Hiddleston,
oczywiście w mojej wyobraźni. A kogo byście obsadzili w roli
pozostałych? Już piszę kilku zdaniowe charakterystyki niektórych z
postaci pojawiających się w kryminale. Sir Rowland Delaye, starszy,
dystyngowany jegomość o przenikliwym umyśle przyjaciel i opiekun
Klarysy. Jego druh, sędzia pokoju, nieco młodszy od Rowlanda Hugo
Birch, który nie grzeszy opanowaniem. Jeremy Warrender, młody
przystojniak adorujący Klarysę. Zastanówcie się, jeśli macie
ochotę. A może czasem zdarza się Wam wyobrażać aktorów
wcielających się w postaci z książki, którą czytacie?
„Pajęczyna”
dostarczyła mi przede wszystkim wrażeń związanych z
rozwiązywaniem zagadki kryminalnej. I zaznaczę, że bawiłam się
przednie. Wszystkie sceny odgrywają się praktycznie w jednym
pomieszczeniu. Postaci są wyraziste i łatwe do wykreowania w
wyobraźni, trochę zgodne z ówczesnymi stereotypami. Nie ma tu
opisów uczuć, myśli postaci, czy wewnętrznych rozterek.
„Pajęczyna” była dla mnie ciekawym czytelniczym doświadczeniem
odbiegającym od tego co zazwyczaj znajduję w powieści. A
mianowicie w „Pajęczynie” nie ma pieczołowicie zbudowanego
wielopłaszczyznowego świata mającego być w najwyższym stopniu odzwierciedleniem realnego. Zaznaczę, że wnikliwy czytelnik idąc po śladach
zostawionych przez autorkę może odkryć mordercę.