Brutalne, przesiąknięte krwią
kryminały ostatnio nie są dla mnie. Sięgam po klasykę, w których
akcja toczy się nieśpiesznie, a autor kładzie nacisk przede
wszystkim na intrygę. „Rosmary znaczy pamięć” Agathy Christie
to kryminał, w którym istotne znaczenie dla rozwiązania zagadki ma
ciąg zdarzeń. Tym tym razem autorka rozbudowała tło obyczajowe i
wprowadziła wątek romantyczny, grający jednak marginalną rolę.
Mija rok od samobójczej śmierci
Rosemary Barton, a jednak wciąż pozostaje żywa w pamięci bliskich
jej osób, siostry Iris i męża Georg'a. Piękna Rosemary potrafiła
zawrócić niemal każdemu mężczyźnie w głowie, prowadziła tak
zwane światowe życie i nagle to życie przerwała. Powodem mogła
być depresja po przebytej grypie, jak wykazało śledztwo w tej
sprawie. Powód wydaje się dość błahy, zwłaszcza nieutulonemu w
żalu mężowi. Komuś zależy, aby utrzymać wersję o samobójstwie,
mężowi zaś zależy na prawdzie.
Christie wykreowała szpaler postaci,
wśród których ciężko wskazać jednoznacznie winnego. Niemniej
jednak pod koniec udało mi się co nieco przeczuć. Prawdopodobnie
dlatego, że autorka wykorzystała w książce ponownie wzory
osobowości takie jak typ dobrego przedsiębiorcy, panienki z dobrego
domu, czarnej owcy. Łatwiej było przewidzieć, w którą stronę potoczy
się akcja kryminału biorąc za przykład wcześniejsze powieści pisarki. Z pewnością działa to na niekorzyść powieści. Zwłaszcza w przypadku tego gatunku literackiego oczekuję zaskoczenia oraz swego rodzaju pointy na finał.
tytuł: "Rosemary znaczy pamięć"
autor: Agatha Christie
wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
stron: 252