czwartek, 22 marca 2018

Oczywiste budzi najwięcej wątpliwości

„Pani McGinty nie żyje. Umarła, ale jak?
Na kolanach jak ja, o tak.
Pani McGinty nie żyje. Umarła,ale jak?
Wyciągając rękę jak ja, o tak.
Pani McGinty nie żyje. Umarła, ale jak?
O tak....”.*



 
     Śmieszna, dziecięca rymowanka. Z tym, że pani McGinty, stara sprzątaczka, zostaje znaleziona martwa w swoim domu. Spod podłogi znika trzydzieści funtów. A dowody świadczą przeciw jej lokatorowi Jamesowi Bentleyowi, który właśnie stracił pracę i ma kłopoty finansowe. Sprawa pani McGinty zostaje zamknięta. James Bentley osądzony i skazany na śmierć. Wątpliwości ma jeden człowiek, któremu Bentley nie pasuje do profilu mordercy. W tamtych czasach (I połowa XX wieku) jeszcze nie zajmowano się profilowaniem, ale tak można zdefiniować przeczucie nadinspektora Spence'a. Na sprawę świeżym okiem ma spojrzeć Herkules Poirot. On odpowie na pytanie z dziecięcej rymowanki: Umarła, ale jak? Zjawia się w Broadhinny. Zajmuje pokój gościnny w „Na Smugach” u państwa Summerhayes. Rozpoczyna się śledztwo w klasycznym wydaniu. Poirot umiejętnie przenika do lokalnej społeczności, by metodycznie, krok po kroku, odkrywać skrzętnie skrywane tajemnice jej mieszkańców.

     Mistrzowsko zbudowana intryga na tle sielskiego krajobrazu angielskiej wsi. Spokój zmącony zbrodnią i ludzki strach przed obnażeniem występku. Taki klimat odnajdziemy na kartach tej powieści. Jak zwykle, Christie skupia całą uwagę czytelnika na wątku kryminalnym. Bez zbędnych dygresji prowadzących donikąd. Wręcz przeciwnie, umysł czytelnika pracuje nad rozwiązaniem kryminalnej zagadki wraz z Herkulesem Poirot. Każda z kolejno pojawiających się postaci może być mordercą. A Christie podrzuca mylne tropy bezbłędnie. Finał zaskakujący i satysfakcjonujący pod każdym względem.

     Autorka poprowadziła narrację w taki sposób, że najbliżej jesteśmy Poirot. Śledztwo okraszone jest jego przemyśleniami a przede wszystkim ekscentryczną osobowością. To osobowość wręcz pedantyczna kochająca ład i porządek. Tym bardziej jest to widoczne, gdyż pisarka umieściła swojego bohatera w pensjonacie prowadzonym przez dość roztrzepaną panią domu, Maureen Summerhayes. Poirot zmaga się więc z ogólnym nieładem, przeciągami i fatalną kuchnią. Lecz robi to z godnością wielkiego detektywa.

     Z książką „Pani McGinty nie żyje” spędziłam dwa udane wieczory spod znaku kryminalnej zagadki. Fani klasycznych kryminałów z pewnością będą ukontentowani pod każdym względem. Zręcznie poprowadzona fabuła, charakterystyczne postaci, dobrze stopniowane napięcie.



* s.233, Pani McGinty nie żyje

"Pani McGinty nie żyje"
Agatha Christie
Wydawnictwo Dolnośląskie
stron 257

16 komentarzy:

  1. Christie to mistrzyni. Uwielbiam jej książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie lubię czytać kryminałów, ale twórczość pani Christine po prostu uwielbiam :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo że wiele osób zachwala powieści tej pisarki, to ja zaczęłam przygodę z nią od książki, która skutecznie mnie od niej odstraszyła. Może pech, a może po prostu jej książki nie są dla mnie.

    Pozdrawiam i zapraszam:
    biblioteka-feniksa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakkolwiek to zabrzmi, przyznaję, że musiałam dojrzeć do książek tej autorki. Jeszcze nie tak dawno temu wybierałam pozycje bardziej dynamiczne i romantyczne. Teraz też je wybieram;), ale mój wachlarz zainteresowań poszerzył się o kryminał.

      Usuń
  4. nie lubie kryminałów z reguły :c a Christie musiałam kiedyś czytać na język polski, co też mi niezbyt przypadło, ale za coś musiała stać się popylarna :))
    http://teczowabiblioteczka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta przygoda czytelnicza cały czas przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam jedno takie stare wydanie książki Christie. A tej nie czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam książki tej autorki, tego konkretnego tytułu co prawda jeszcze nie czytałam ,ale zamierzam to zmienić ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie ma jak Christie. :) Kiedyś ogromnie się zaczytywałam w jej kryminałach.

    OdpowiedzUsuń