Jeżeli ma się do czynienia z
kryminałem, trup pojawić się musi obowiązkowo. Agatha Christie
nie obawiała się złamać tej zasady pisząc „Trzecią
lokatorkę”. Dlatego przez dwie trzecie książki Herkules Poirot
prowadzi śledztwo w sprawie zbrodni, której prawdopodobnie nie
było. Słowo prawdopodobnie jest kluczowe w tym przypadku. Słynny
detektyw nie złoży broni, dopóki jest cień możliwości, że
popełniono morderstwo. Trzeba tylko odnaleźć trupa.
Tym razem Christie raczy nas klimatem
Londynu połowy lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Dorasta
pierwsze pokolenie urodzone zaraz po II wojnie światowej. Pokolenie
szukające wolności i swobody, eksperymentujące z narkotykami. Mamy
możliwość wejść od kuchni do świata artystycznej cyganerii
Londynu.
Ale zacznę od początku. W biurze
Poirot nieoczekiwanie zjawia się młoda dziewczyna. Oświadcza, że
chyba kogoś zabiła. Przyszła po pomoc, ale na widok detektywa
stwierdza, że jest za stary. Biedny Poirot jest dotknięty do
żywego. Jednak nie na tyle, by nie zająć się tą sprawą, mimo że
dziewczyna go nie zatrudniła. Jej mętny wzrok, ogólne zagubienie i
dziewczęcość sprawia, że zaintrygowany detektyw podejmuje się
rozwikłać zagadkę. Ale jaką?
Pomocy szuka u sławnej
powieściopisarki kryminałów Ariadny Oliver, która szybko zdobywa
imię i nazwisko dziewczyny oraz adres. Okazuje się, że u Poirot
zjawiła się Norma Restarick, córka bardzo bogatego handlowca.
Niebawem dziewczyna znika. Poirot brnie dalej. Teraz wie na pewno, że
młodej osobie coś grozi. Zamierza ją odnaleźć i ustrzec przed
być może morderstwem.
Poznajemy, jak zwykle u tej autorki,
grupę wyrazistych bohaterów. Ariadna Oliver jest klasycznym
przykładem komizmu postaci. Wprowadza do historii sporą dawkę
humoru. Jej stroje, fryzury, pozy bawią prawie do łez. Nastrój
powieści wraz z jej pojawieniem się nabiera przyjemnej lekkości.
Dla kontrastu, kiedy poznajemy Davida Bakera owiewa nas aura
tajemniczości. Chłopak Normy Reastrick jest malarzem, wolnym
duchem, wykorzystującym urok osobisty dla własnych celów. Poznając
Davida poznajemy cechy artystów ówczesnego Londynu. Autorka
zgrabnie żonglując postaciami, które pojawiają się i znikają w
odpowiednim momencie buduje klimat kryminału.
Miałam ogromną przyjemność
towarzyszenia Herkulesowi w jego zmaganiach. Poirot składa
w całość kolejne elementy kryminalnej łamigłówki, by na koniec,
jak zwykle wszystkich zaskoczyć. Przyznam, że był tylko jeden
moment już blisko finału, gdy poczułam się nieco znużona
powtórzeniami. Rozumiem, że autorka mieliła raz jeszcze znane
fakty, aby przybliżyć tok rozumowania detektywa, ale dla mnie było
to niepotrzebne.
„Trzecia lokatorka” Agathy Christie
nie jest obszerną powieścią. To dobry kryminał, który czyta się przyjemnie i szybko. Fani prozy
Christie będą ukontentowani, ja byłam.
Być może kiedyś się skuszę. 😊
OdpowiedzUsuńChociaż nie lubię kryminałów, twórczości pani Christine nie mogę się oprzeć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pierwszego spotkania z twórczością autorki nie wspominam zbyt dobrze. Obiecałam sobie jednak, że spróbuję ponownie i może właśnie z tą książką. Chociaż za kryminałami w zasadzie nie bardzo przepadam,to może akurat ta książka mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
biblioteka-feniksa.blogspot.com
Chętnie zabiorę taki kryminał w kolejną podróż :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńLubię twórczości Christie, choć muszę przyznać, że nie każda jej książka przekonała mnie do siebie. "Trzecią lokatorkę" miło wspominam :)
OdpowiedzUsuńNie ma to jak książki Christie :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się:)
UsuńCała Agatha Christie:)
OdpowiedzUsuńCzytałam Entliczek pentliczek i w sumie mnie zmęczył...
OdpowiedzUsuń