Lokatorka Wildfell Hall jest jak powiew
świeżego powietrza w zatęchłym pomieszczeniu powieści takich jak
(przepraszam wszystkich fanów ) Pięćdziesiąt twarzy Grey'a, w
której kobieta jest zdominowana, zahukana, podporzątkowana i
szczęśliwie poturbowana. Właściwie, co się proponuje w takich
książkach drogie czytelniczki? Przemyślcie to... Chyba ten naiwny
mit pod tytułem: on się zmieni dla mnie. Phi!
Anne Brontë
niezwykle odważnie i szczerze przedstawiła losy Helen Graham, która
zakochuje się z wzajemnością w Arturze Huntingdonie. Oddaje mu
siebie wraz z całym majątkiem, do którego traci prawo po
zamążpójściu. Sielanka nie trwa długo, mężczyzna wkrótce
pokazuje prawdziwe oblicze. Anne Brontë
wyraźnie zaznacza, że Artur Huntingdon prezentuje popularny
ówcześnie styl bycia mężczyzn z wyższych sfer uwypuklając tym
samym wręcz anielskość Helen, która prezentuje sobą dobroć,
szczerość w uczuciach i stałość. Niebawem bohaterka znajduje w
sobie dość siły, aby opuścić męża i wyjechać wraz z synem w
miejsce, gdzie oboje będą bezpieczni. Odważna postawa. Nawet dziś
kobietom nie jest łatwo opuścić dom rodzinny z dziećmi i uciec od
przemocy.
Powieść warta przeczytania, nie
tylko ze względu na wymowę.Wspaniała kompozycja, wręcz koronkowa
robota, piękny język, zgrabny styl.
źródło okładki:
Będę ją miała na uwadze :)
OdpowiedzUsuńChyba pozostanę przy nowszych historiach.
OdpowiedzUsuńChyba za bardzo kojarzy mi sie z twórczością Jane Austen która jest typowym usypiaczem ;) co prawda Graya nie znoszę wiec gorzej już być nie może ;) ciekawy blog. Będę obserwować i życzę udanych wakacji. Zapraszam rownież do mnie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czytankanadobranoc.blogspot.ie